Autor |
Wiadomość |
sandra.jak |
Wysłany: Czw Paź 16 14:14 2014 Temat postu: |
|
Hahaha no niezle Ja z nauczycielem nie mialam zadnych przygod, chociaz raz jak bylam na wycieczce w Sopocie, szla wycieczka szkolna z nauczycielami i wszystkim, to nagle dziecko zemdlalo, a ta nauczycielka nie wiedziala co ma zrobic, biegala w kazda strone i darla sie, aaa pomocy !! Niech ktos zrobi sztuczne oddychanie, trzeba uciskac, niech ktos zrobi drenaż limfatyczny na pewno pomoze, tak spanikowanej nauczycielki to w zyciu nie widzialam, ale to byla mloda osoba, pewnie przejela sie swoja rola, jako opiekuna nad tymi dzieciaczkami, ale to jak latala bylo naprawde smieszne. A dzieciaczek po chwili i pomocy bardziej uspokojinych turystow ocknal sie, bylo tak goraco, ze mogl zemdlec... |
|
|
Wlodekb46 |
Wysłany: Pon Maj 12 21:51 2014 Temat postu: |
|
rewelka! |
|
|
vard |
Wysłany: Pon Kwi 23 14:00 2007 Temat postu: |
|
...nauczyciel jednak też człowiek, jak się okazuje. |
|
|
Dźwiedziu |
Wysłany: Pon Kwi 23 7:16 2007 Temat postu: |
|
U nas na wycieczce we Władysławowie, nauczycielka wywiozła nas do Chałup. Dała nam czas wolny, a sama poszła do baru. Walnęła kilka browarów, a że było gorąco to ją wzięło. Wpadła na pomysł by plażą wracać do Władysławowa. Oczywiście ci co byli przy niej to wiedzieli, reszta nie i czekaliśmy jak idioci w tym miejscu gdzieśmy się z nią umówili. W końcu wkurzyliśmy się i na własną rękę wróciliśmy autobusem do Władysławowa. Tam spotkaliśmy jednego z naszych, który powiedział że się narombała i powiedziała żebyśmy robili co chcemy |
|
|
vard |
Wysłany: Nie Kwi 22 13:49 2007 Temat postu: |
|
klasyk. w te wakacje byliśmy ze znajomymi jako tacy 'pomocnicy wychowawców' na kolonii dla dzieciaków. wieczorem nieraz przychodziła do nas babka z kadry z zapytaniem, czy zamierzamy pić dziś, czy oni mogą - bo w końcu ktoś musiał na to śniadanie następnego dnia wstać. |
|
|
Moris |
Wysłany: Pią Sty 19 1:12 2007 Temat postu: |
|
Dobre tak to już bywa... |
|
|
Dźwiedziu |
Wysłany: Śro Sty 17 23:36 2007 Temat postu: Wpadka nauczycielki na wycieczce nad morzem |
|
Godzina 3 w nocy, wpada nauczycielka i budzi wszystkich na wschód słońca nad morzem. My tacy zaspani (skacowani ), nie wiele myśląc wstajemy z łóżek, niektórzy się nawet ubierać nie musieli bo już byli nic nie myśląc idziemy za nią jak te lemingi nad morze. Po drodze jak trochę się rozbudziliśmy, skapliśmy się, że tylko nasz pokój i taki jeden od dziewczyn był na tyle głupi by się dać jej wyciągnąć Ale dobra, idziemy... dochodzimy nad morze, babka coś cały czas pieprzy o wschodzącym słońcu. Ja tak patrzę... przecież mamy całkowite zachmurzenie, niczego nie będzie widać! Ludzie łażą w kółko, nie wiedzą co ze sobą zrobić... kurcze, 10 wariatów o 3 w nocy nad morzem nauczycielka cały czas gada o tym słońcu, w końcu podchodzę do niej i mówię "przecież mamy chmury, nic z tego nie będzie!". Po chwili się oglądam, na plaży sami uczniowie łażą w kółko jak łazili i dalej nie wiedzą co ze sobą zrobić, a po nauczycielce niema ani śladu Uciekła do ośrodka
Z nie oficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się, że jak my "poszliśmy spać" to grono pedagogiczne co nieco wlało do gardła. Tamci wymiękli, poszli spać, a nasza nauczycielka złapała fazę zaczęła budzić nas na wschód słońca |
|
|